Kolejne godziny mijały w ciasnocie i niewygodzie, pocieszałam się, że to jeszcze just a little bit . Swoją drogą dobrze, że jestem niewielkiego wzrostu przynajmniej mogłam pozwolić sobie na komfort podwinięcia kolan i leżenie na boku. Przejeżdżaliśmy przez kolejne miasta ludzie wsiadali, autobus powoli się zapełniał. Majowe dni były dość słoneczne i mogłam przyjrzeć się przez okno polskiemu krajobrazowi zieleniących się łąk, pól sięgających po horyzont i drzewom dotykających nieba. Dobrze, że był przystanek poranny umożliwiający umycie zębów jednym, a innym poprawienie makijażu i tak wszyscy byliśmy gotowi, żeby godnie przywitać obcy teren.
Wjeżdżając do stolicy moim oczom ukazały się fruwające foliowe torebki, tłumy ludzi pędzące nie wiadomo gdzie i ciasne ulice, które wszystkie wyglądały tak samo. A do wszystko schlapane było w deszczu. Mimo wszystko świat ten mnie pociągał swoją innością, może to przez te kreskówki "Scooby doo", gdzie Londyn owiany był zawsze gęstą mgła tajemnicy..

W końcu nadszedł czas na rozprostowanie kości



Co i rusz ludzie różnych nacji przechodzili obok, od nastolatków podziurawionych kolczykami na wysokich platformach poprzez eleganckich ludzi biznesu, odjeżdżających w ekskluzywnych samochodach a skończywszy na podejrzanych typach co chwile pytających czy mi w czymś nie pomóc. To co mi się zatarło w pamięci to symfonia stylów. Nareszcie zjawiła się siostra i mogłam zrelaksować mięśnie twarzy ;D
W pierwszej kolejności trzeba było zdjąć sim locka i zorganizować angielska kartę telefoniczną, trafiło na O2. Później nastał czas zaprzyjaźnienia się z metrem i szukania pracy. Metro okazało się dziecinnie proste zwłaszcza jeśli posiada się mapkę, która dostępna jest na każdej stacji metra lub tu Tube maps. Opisana jest kilkoma kolorkami trzeba zwrócić jedynie uwagę w która stronę jedzie pociąg, żeby przypadkiem nie pojechać w przeciwnym kierunku oraz gdzie pociąg terminuje.
W przeciwieństwie do metra, z pracą nie poszło już tak gładko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz